środa, 27 listopada 2013

Styyygmaaatyyy...

"Stygmat- określenie stosowane w niektórych religiach do określenia ran będących symbolem szczególnego związku z Bogiem. Zjawisko znane, np. z wierzeń chrześcijańskich (rany odpowiadające ranom Chrystusa na czole, dłoniach, stopach i boku) i islamskich (rany odpowiadające ranom Mahometa odniesionym przez niego podczas bitew)."- to możemy przeczytać na Wikipedii. Jednak stygmaty do dzisiaj stanowią wielką i nierozwiązaną zagadkę. W wielu przypadkach za ich przyczynę uznano interwencję Boga- pojawiają się dokładnie w tych miejscach, w których rany miał Chrystus i to na dodatek najczęściej w piątki, kiedy obchodzi się pamiątkę jego śmierci. Ale czy stygmaty nie są nie raczej efektem oszustwa albo zwykłą halucynacją? Sam Kościół w wielu przypadkach ma problemy z ustaleniem pochodzenia niektórych z nich. 
Także w naszym kraju na przestrzeni lat żyło wielu stygmatyków, którzy wzbudzali dużo kontrowersji. Bardzo często oprócz krwawienia z dłoni czy stóp, posiadali inne nietypowe zdolności, na przykład umiejętność bilokacji, czyli znajdowania się w dwóch miejscach jednocześnie, dar uzdrawiania czy przepowiadania przyszłości. Jedna ze stygmatyczek, prześladowana przez służby bezpieczeństwa w PRL-u, potrafiła przyjmować na siebie choroby innych osób. Na jej ciele widoczne były natomiast ślady biczowania, takie jak mógł mieć Chrystus.
Nie wiadomo, czy w Polsce obecnie żyją jacyś stygmatycy, ale to niewykluczone. Zwłaszcza, że niektóre osoby mają jedynie stygmaty wewnętrzne, objawiające się przeszywającym bólem w nogach, rękach i boku, niewidocznym jednak dla innych. Nie wszyscy stygmatycy chcą także ujawniać swoją tożsamość. Na całym świecie żyje natomiast kilku stygmatyków, którzy przyjeżdżają do naszego kraju. 
Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić 10 polskich stygmatyków. Zaczynamy:

10.Jadwiga Bartel
Urodzonej w 1911 roku w niewielkiej wsi Radomin koło Torunia Jadwidze Bartel daleko jest do typowych wyobrażeń stygmatyków. Bartel była prostą kobietą, pochodziła z chłopskiej rodziny i przyszła na świat jako siedemnaste dziecko. Życie jej nie rozpieszczało- mężczyzna, za którego wyszła, bił ją dotkliwie, czym spowodował u niej utratę słuchu. Pierwsze stygmaty pojawiły się u niej w 1950 roku. Wtedy to objawił się jej Chrystus, który obiecał, że nagrodzi ją łaskami oraz zalecił jej modlitwy za grzeszników. Wkrótce kobieta otrzymała stygmaty w postaci krwawego potu na czole. Krwawiła głównie w piątki, na rękach, nogach oraz w boku. Wielu okolicznych mieszkańców zarzekało się, że ich sąsiadka potrafi także uzdrawiać, na przykład z nowotworów głowy.
Nic dziwnego, że ówczesne władze usiłowały uciszyć kobietę, która swoim zachowaniem wywoływała duże poruszenie w społeczeństwie. Na nic to się jednak zdało. Szczególnie dużo ludzi pielgrzymowało do jej domu w latach 80. i 90. Stygmaty to nie jedyne dziwne zjawisko z udziałem Bartel. W 1992 roku na pomniku Matki Boskiej w pobliżu miejsca zamieszkania kobiety pojawiły krwawe łzy, a kilka lat wcześniej to samo można było zobaczyć na obrazie znajdującym się w pokoju stygmatyczki. Niezwykłe wydarzenia trwały aż do 1993 roku- śmierci niezwykłej kobiety.

9.Wanda Malczewska
Wanda Malczewska urodziła się w Radomiu w 1822 roku. Zasłynęła z tego, że była ciotką znanego malarza, Jacka Malczewskiego. Sama jednak także wzbudzała duże zainteresowanie. Choć nie była siostrą zakonną, czynnie udzielała się w Kościele, pomagała biednym, krzewiła wiarę. Jest ona też autorką przepowiedni z 1873 roku, w której mowa o zwycięstwie Polaków nad wrogiem 15 sierpnia - zapowiedź tak zwanego "Cudu nad Wisłą" z 1920 roku. Oprócz tego Malczewska miała także wewnętrzne stygmaty. 
Dużym wyzwaniem był dla niej Wielki Piątek, w którym to dniu bardzo cierpiała. Odczuwała silne bóle w okolicach stóp, dłoni, boku i głowy, traciła przytomność, ale po jakimś czasie wszystko wracało do normy. Miała także liczne wizje Chrystusa, słyszała, że do niej mówi. Nic dziwnego, że wobec Malczewskiej rozpoczęto już proces beatyfikacyjny, który jak na razie się nie zakończył.






8.Dorota z Mątowów
Ta polska stygmatyczka spędziła 14 miesięcy zamurowana w celi przylegającej do prezbiterium w katedrze w Kwidzynie. Zrobiła to z własnej, niczym nieprzymuszonej woli. Jej życie z pewnością odbiegało od normy już od samego początku. Już w wieku 6 lat Dorota z Mątowów otrzymała niewidzialne stygmaty - powtarzający się, przeszywający ból dłoni i stóp. Miała wizje Chrystusa i marzyła o przejściu do stanu duchownego. Nie było jej to jednak dane. W 1363 roku, gdy miała 16 lat, z przymusu rodziców poślubiła mężczyznę starszego od niej o 20 lat, z którym miała 9 dzieci. Mąż bił ją, zabraniał jej chodzić do kościoła oraz dawać pieniądze biednym. Dopiero kiedy cholera zabrała ośmioro ich dzieci, mąż nawrócił się i poprawił. Po jego śmierci Dorota przeniosła się do Kwidzyna, a po kilku miesiącach wybłagała biskupa o pozwolenie na zamurowanie w celi. Ze światem łączyły ją trzy niewielkie okienka, przez które podawano jej Komunię Świętą i trochę jedzenia. Kobieta zmarła w 1394 roku. Prawdopodobnie przed swoją śmiercią stygmaty odczuwała jeszcze bardziej dotkliwie. Z uwagi na zamurowanie, pozostały one jednak niewidoczne dla ludzi.


7.Maria Dulcissima
Siostra Maria Dulcissima urodziła się w 1910 roku jako Helena Hoffmann. Już w wieku 15 lat podjęła decyzję o wstąpieniu do zakonu, którym okazało się być Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej. Jej życie było bardzo bolesne, często chorowała, miała silne bóle i zdarzało się, że nie mogła nawet wstać z łóżka. Co takiego działo się z siostrą Marią Dulcissimą?
Wkrótce po przyjęciu do zakonu okazało się, że kobieta choruje na postępującego raka mózgu. Wiązało się to z ogromnym cierpieniem, a zwłaszcza z narastającymi bólami głowy, paraliżem czy stopniową utratą wzroku. Oprócz tego przypuszcza się, że Maria Dulcissima miała także wewnętrzne stygmaty na rękach i nogach, niewidoczne dla innych. Zaczęły występować u niej w ostatnich miesiącach życia. Kobieta zmarła, mając zaledwie 26 lat. Wiele osób przypuszcza, że dzięki niej doszło do kilku cudownych uzdrowień.






6.Wanda Boniszewska
Wanda Boniszewska należała do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów mieszczącego się w Wilnie. Śluby wieczyste złożyła w 1933 roku, a już rok później, dokładnie w Wielki Czwartek, pojawiły się u niej pierwsze stygmaty. Miała rany na bokach, rękach i nogach, a na głowie ślady po koronie cierniowej. Co więcej, jej ciało nosiło sińce oraz ślady pobicia i mogło przywodzić na myśl przebytą przez Chrystusa drogę krzyżową. Stygmaty pojawiały się w czwartki i piątki, szczególnie w okresie Wielkiego Postu. Oprócz tych strasznych doświadczeń, siostra przyjmowała na siebie choroby innych osób, nawet ból gardła. Podobno potrafiła także lewitować oraz nie jeść przez kilka miesięcy.
Los nie był zbyt łaskawy dla Boniszewskiej. W 1950 roku została aresztowana za ukrywanie szpiega oraz przynależność do nielegalnego zgromadzenia i trafiła na kilka lat do stalinowskiego więzienia, gdzie bito ją i torturowano. Później przeniesiono ją do szpitala psychiatrycznego. Stopniowo jej dar stygmatów zanikał, tak, że po jakimś czasie pozostały jedynie blizny. Zmarła w 2003 roku w Konstancinie-Jeziornie w domu swojego zgromadzenia.



5. Marianna Marchocka
Marianna Marchocka urodziła się w 1603 roku w rodzinie szlacheckiej. Już w wieku 17 lat wstąpiła do karmelitanek bosych i to tam zaczęły się jej niezwykłe przeżycia mistyczne, które skrzętnie notowała. Z jej zapisków można wywnioskować, że kobieta miała dar bilokacji - zdolność znajdowania się w dwóch miejscach naraz. Jej modlitwy mogły zdziałać cuda- nawet w tak trudnym okresie dla Polski jak ciągłe wojny w XVII wieku. 
Na kilka miesięcy przed śmiercią Marianna otrzymała stygmaty. Umarła schorowana w 1651 roku. Dzisiaj jej relikwie znajdują się w Krakowie, w klasztorze sióstr karmelitanek bosych.







4. Stefan Gwiazda
Stefan Gwiazda, prosty rolnik pochodzący z niewielkiej miejscowości Gadomskie niedaleko Ostrołęki, zasłynął nie tylko jako stygmatyk, ale też wizjoner. Od 1990 roku regularnie ukazywała mu się Matka Boża, która przekazała mu 39 orędzi dla ludzkości. Była w nich mowa między innymi o kondycji duchowej świata czy grzechach popełnianych przez ludzkość.
Oprócz tego, Gwiazda miał też wizje przyszłości, mówił o zbliżających się przemianach klimatycznych, jakie mają mieć miejsce na ziemi. Maryja nakazała również mężczyźnie postawienie kościoła w miejscowości Wykrot, niedaleko jego domu. Kościół stoi do dzisiaj, a co więcej obok niego od 1998 roku znajduje się klasztor, w którym mieści się Zakon Mniszek Klarysek Kapucynek.
Oprócz daru przepowiadania przyszłości, Gwiazda miał także od 1995 roku otrzymywać stygmaty. Krwawe rany pojawiały się na jego dłoniach, stopach oraz boku. Tak jak w przypadku innych stygmatyków, szczególnie obficie krew wyciekała w piątki, a ponadto wydzielała zapach kwiatów. Stygmaty sprawiały mężczyźnie duży ból. Gwiazda zmarł w 2002 roku w wieku 72 lat. Kościół ostatecznie nie potwierdził jego objawień.


3. Katarzyna Szymon
Katarzyna Szymon urodziła się w 1907 roku w Studzienicach koło Pszczyny w województwie śląskim. Pochodziła z biednej, wiejskiej rodziny i szybko straciła matkę, a ojciec nie traktował jej dobrze. Kobieta nie umiała nawet czytać i pisać, a przez swoje życie pracowała, pomagając w różnych gospodarstwach. To jednak właśnie ona w 1946 roku, w Wielki Piątek, otrzymała dar stygmatów. Od tego czasu co piątek z jej oczu płynęły krwawe łzy, a na czole pojawiały się ślady po koronie cierniowej; krwawiła też na dłoniach, nogach i boku.
To nie jedyne niezwykłe zjawisko z udziałem kobiety. Oprócz tego otrzymywała ona Komunię Świętą z nieba- wielu świadków potwierdzało, że hostia wprost z nieba spoczywała na niej ustach. Kobieta potrafiła także w trakcie wizji mówić językami, których nie znała, na przykład hebrajskim. Twierdziła również, że potrafi porozumiewać się z duszami zmarłych, na przykład duszą świętego ojca Pio, który ostrzegał przed grzeszeniem i karą Bożą.
Te dość kontrowersyjne tezy, mimo aury świętości, która otaczała Katarzynę w latach 80. aż do jej śmierci w 1986 roku, prawdopodobnie przeważyły o tym, że Kościół nie potwierdził boskiego charakteru stygmatów.


2. św. Faustyna (Helena Kowalska)
O świętej Faustynie Kowalskiej powiedziano już bardzo wiele. Zasłynęła jako osoba, która miała liczne wizje i objawienia. To za jej sprawą powstał obraz "Jezu ufam Tobie", którego reprodukcje znajdują się w wielu kościołach. Szczegółowe wskazówki, jak ma wyglądać obraz, miał dać świętej Faustynie sam Chrystus. Warto pamiętać, że ta zakonnica była także stygmatyczką. Napisała o tym w swoim "Dzienniczku", który prowadziła przez całe życie.
Pisała w nim o tym, że już po ślubach rocznych, podczas modlitwy, odczuła bardzo silny ból w rękach, nogach, boku oraz na głowie. Sytuacja powtarzała się w piątki, Środę Popielcową, ale także, gdy mijała kogoś, kto nie był w stanie łaski uświęcającej. Ból był według jej relacji bardzo trudny do wytrzymania, nawet jeśli chodziło tylko o stygmaty wewnętrzne.
Chociaż Faustyna została uznana za świętą w 2000 roku, pojawiają się wątpliwości, czy jej nietypowe stygmaty oraz widzenia nie były raczej spowodowane chorobą psychiczną. Według niektórych teorii, na przykład lekarza psychiatrii i profesora KUL-u Jerzego Strojnowskiego, Faustyna mogła cierpieć na cyklofrenię, chorobę charakteryzującą się naprzemiennymi stanami depresji i hipomanii, a także powtarzającymi się halucynacjami.

1. Anonim
Czy dziś żyje w Polsce jakiś stygmatyk czy stygmatyczka? Bardzo możliwe, że tak, i że po prostu się nie ujawnia. Także w przeszłości ukrywano stygmaty, o czym świadczy przypadek wspomnianej już Wandy Boniszewskiej. Kobieta starannie ukrywała krwawe ślady na swoim ciele i świat dowiedział się o ich istnieniu dopiero po jej śmierci. 
W Polsce wciąż mogą więc żyć stygmatycy, którzy nie mówią o swoim darze. Oprócz tego, nasz kraj bardzo często odwiedzają stygmatycy z innych państw. Przykładem może być postać pochodzącego z Włoch Giorgio Bongiovanniego. Mężczyzna otrzymał stygmaty w Fatimie w 1989 roku. Do dziś ma je na dłoniach, stopach, lewym boku oraz czole i na dodatek pojawiają się one każdego dnia. Jego dar nie został jednak uznany przez Kościół. Być może dlatego, że mężczyzna twierdzi, że ukazuje mu się Chrystus i Matka Boska.
Nieobce mu jest jednak zabronione przez Kościół stawianie horoskopów. Oprócz tego, Bongiovanni jest też ufologiem i wierzy w reinkarnację, co może budzić pewne wątpliwości co do prawdziwości jego intencji.

źródło:http://niewiarygodne.pl

sobota, 23 listopada 2013

(S)KUL(L)TUR

Pomyślałam sobie, że nadszedł najwyższy czas, aby pobawić się trochę czaszeczkami (są takie słitaśne :3)! 
Dobra, pomińmy ten cukierkowy wstęp i obejrzyjmy kilka fajnych prac :) Mam nadzieję, że się Wam spodobają.

















piątek, 22 listopada 2013

Opowiem Wam bajkę...,

ale bynajmniej nie opowieść dla dzieci. Przedstawię Wam prawdziwe wersje znanych bajek, które każdy z nas pamięta (w nieco "ocenzurowanej" wersji). Ponieważ zostały one napisane kilkaset lat temu, a mentalność ludzi była znacznie inna i bajki były znacznie brutalniejsze krew lała się strumieniami, flaki latały we wszystkich kierunkach, dochodziło do rytualnych mordów, aktów kanibalizmu, gwałtów, a ludzie topili się w morzu trupów... Dobra chyba trochę mnie poniosło. Ale do rzeczy:
Bajka o "Małej Syrence" opowiada o tym, jak syrenka Ariel staje się człowiekiem i wychodzi za mąż za księcia. W oryginale historia toczy się inaczej. Ariel nie może pogodzić się z tym, że książę poślubił inną. Ktoś daje jej nóż, którym ma zabić księcia. Nie jest jednak w stanie tego zrobić i z rozpaczy rzuca się w morze, zamieniając się w pianę i ostatecznie ginąc.

W bardziej drastycznej historii „Trzy pieski” siostra zabija brata za pomocą szpikulców ukrytych w materacu jego ślubnego łoża. W najbardziej krwawej – „Matka mnie zabiła, a ojciec mnie zjadł”- matka ćwiartuje ciało syna i przygotowuje z niego duszoną potrawkę w stylu lyońskim, którą córka podaje ojcu.

W znanej wersji bajki "Złotowłosa i trzy misie" dziewczynie udaje się uciec przez okno, kiedy misie wracają do domu. W pierwotnej wersji szczęśliwego zakończenia brak i Złotowłosa zostaje zjedzona.


Zaskakuje także najwcześniejsza znana naukowcom wersja baśni o Czerwonym Kapturku. Nie ma w niej ani kapturka, ani gajowego, jest za to parę nowych wątków. Pomińmy sam początek, który różni się nieznacznie od współczesnej wersji i przejdźmy od razu do meritum:
Wilk obrał drugą drogę i jako pierwszy dotarł do domu babci. Zabił ją, jej krew wlał do butelki, a kawałki ciała pokrojone w plastry umieścił na półmisku. Następnie przebrał się w babciną nocną koszulę, położył się w łóżku i czekał.
Po chwili przychodzi oczywiście dziewczynka, którą znamy jako czerwonego kapturka. Wilk przebrany za babcię wita ją serdecznie i zachęca do napicia się wina i spróbowania plasterków mięsa leżących w spiżarni. Dziewczynka zgadza się na to z radością i zajada się mięsem babci, popijając udko starowinki krwią. Na tym nie koniec. Dalej następuje absurdalna scena… striptizu:
- Wtedy wilk rzekł: Rozbierz się i połóż się ze mną.
- Gdzie mam położyć fartuszek?
- Wrzuć go do ognia, nie będzie ci już więcej potrzebny.
Zdejmując ubrania – gorsecik, spódnicę, halkę i pończochy – dziewczynka zadawała to samo pytanie, a wilk za każdym razem odpowiadał: – wrzuć to do ognia, nie będzie ci już potrzebne.
W końcu bohaterka kładzie się do łóżka, a wilk ją pożera. Nikt jej nie ratuje. Bajka się kończy.


Okazuje się, że „Śpiąca królewna” to w istocie historia gwałtu i relacji z teściową. We wczesnej wersji bajki książę, który jest już żonaty z inną, posiadł śpiącą królewnę, a ta urodziła mu kilkoro dzieci jeszcze przed przebudzeniem. Dopiero te niemowlęta, gryząc matkę w piersi, doprowadziły do jej przebudzenia. O żadnym pocałunku nie ma mowy! Później historia przybiera zupełnie niespodziewany obrót. Nowa teściowa księcia, nota bene ludożercza olbrzymka, podejmuje próbę zjedzenia pozamałżeńskiego potomstwa swojej córki.

W XVIII wieku krążyła historia o dziewczynie, która zaraz przed ślubem odkrywa, że jej narzeczony jest seryjnym mordercą, a na strychu trzyma skóry swoich poprzednich partnerek. Cóż, dzisiaj wciąż mamy takie historie. Tyle tylko, że są opowiadane w serialach kryminalnych dla dorosłych, a nie w bajkach na dobranoc.


Wiele osobliwych wariantów ma baśń o "Kopciuszku". W jednym z nich bohaterka zostaje służącą po ucieczce od własnego ojca, który pragnął ją poślubić i dać upust kazirodczym żądzom. W innej wersji zła macocha próbuje wepchnąć Kopciuszka do pieca, ale przez pomyłkę zabija w ogniu własną córkę (…) Mąż pożera kolejne świeżo poślubione żony w „Pięknej i bestii” (…). W oryginale dwie przyrodnie siostry Kopciuszka chcą oszukać księcia, odcinając sobie kawałek stopy. Ten, kiedy się o tym dowiaduje, rozkazuje gołębiom wydziobać ich oczy.

Weźmy historię o "Jasiu i Małgosi". We francuskiej ludowej wersji tej opowieści Jaś podstępem skłania olbrzyma – zastępującego znaną nam Babę Jagę – do poderżnięcia gardeł własnym dzieciom. Zamiast olbrzyma, oryginalna wersja przedstawia diabła, który chce pożreć dzieci. Nie ma tutaj pieca, ale jest koziołek do cięcia drewna, na którego Jaś i Małgosia mieli się wspiąć i tam powoli wykrwawić. Dzieci stwierdziły, że nie wiedzą jak to zrobić. Zaprezentowała im to żona diabła, kładąc się przykładnie na drewnianym urządzeniu. W tym momencie Jaś i Małgosia szybko ją związali, na końcu podrzynając jej gardło.


W powszechnie znanej wersji "Śpiącej Królewny" zła królowa wydaje rozkaz zabicia Śnieżki. Jako dowód śmierci posłużyć ma wycięte serce księżniczki. W oryginale królowa żąda płuc i wątroby, które zamierza zjeść na obiad.

W znanej wersji "Titelitury" córka pewnego młynarza ma za zadanie uprząść ze słomy złoto na życzenie króla. Pomaga jej tajemniczy karzełek, który za swe magiczne usługi najpierw odbiera pierścień i naszyjnik, a później żąda jej przyszłego dziecka. Kiedy dziecko się rodzi, karzełek wraca po swoją zapłatę. Na prośbę dziewczyny decyduje się odstąpić od umowy, jeśli ta w ciągu 3 dni odgadnie jego imię, co się jej w końcu udaje. W oryginale "Titelitury" tak bardzo się tym faktem zezłościł, że sam rozerwał się na kawałki.

W zmienionej wersji "Bajki o dziewczynce bez rąk" dziewczyna daje sobie odciąć ręce, aby uratować swojego ojca od śmierci z rąk diabła. W oryginale robi to samo, ale motyw jest inny. Robi to, by stać się nieatrakcyjną dla swego kazirodczego brata.


ŻYCZĘ MROCZNYCH SNÓW! 


Zaczynamy z przytupem :D

25 najgorszych narzędzi tortur średniowiecza
Co było ciekawe w życiu, w średniowieczu? Nie było internetu, telewizji a teatr był drogi. Jedyną rzeczą, która pobudzała zmysły i sprawiała, że krew zaczynała krążyć o wiele szybciej był "system sprawiedliwości" z Inkwizycją na czele i jej przerażające metody przesłuchań i kar. 

25. Obcinacz do uszu
Hełm używany jako efektywny sposób ucinania uszu ofierze. Nakładano go na głowę, tak że uszy wystawały tuż pod ostrzami. Wtedy wystarczył szybki ruch i były  amputowane.

24. Maska wstydu

Stosowana w dawnej Europie, głównie w Niemczech, za wykroczenia błahe z perspektywy człowieka współczesnego. Zakładano je ofiarom zakutym w dyby, obwożonym po mieście w klatkach lub czasem puszczanym na wolność. Miały wiele różnych form, zależnie od przewinienia:
kłamcy- nosili maski, które uniemożliwiały mówienie (mogły one mieć prostopadłą blaszkę, która wchodziła do ust opierając się na języku),
plotkarze- nosili maski z długimi jęzorami.

23. Rozdzieracz piersi

Przyrząd zarówna do karania, jak i do przesłuchań.  Karano niezamężne matki, wypalając im znamię. W przypadku sądów inkwizycji, było to urządzenie przeznaczone dla kobiet oskarżanych o herezję, bluźnierstwo, cudzołóstwo, aborcje, białą magię erotyczną i wiele innych przestępstw które wybierali sędziowie. Stosowane na zimo i na gorąco.

22. Żelazny knebel

Stosowane podczas "ceremonii inkwizycyjnej", tak żeby skazaniec nie przerywał ceremonii irytującymi krzykami. Dodatkowo przez dziurkę z przodu można było wlać w niego dowolną ilość wody. 

21. Metalowy hełm
Tradycyjny druciany lub żelazny hełm był stosowany wobec kobiet uznanych za 'zepsute' lub 'jędze' - chodziło o te kobiety, które irytowały zdominowane przez mężczyzn społeczeństwo. Kształt tych przyrządów był ograniczony tylko przez wyobraźnię kowali, różne wersje tylko upokarzały, inne mogły nawet kaleczyć język ofiary.

20. Buty pokutne

W okolicach pięty tych butów miały trzy otwory oraz trzy szpikulce poniżej.Ta dyscyplina polegała na czekaniu, aż ofiara zmęczy się chodzeniem na  palcach... 

19. Widelec heretyka

Cztery ostre końcówki "widelca" wbijały się w podbródek, a regulacja pozwala ustawić tak zakres działania urządzenie, by przesłuchiwany miał na tyle swobody w ustach, by był w stanie przyznać się do winy.

18. Mokre krzesło

Stosowane głównie wobec kobiet (zresztą jak większość  narzędzi pseudo-seksualnych tortur) mokre krzesło pozwalało zanurzyć w rzece siedzącą w nim osobę tak głęboko i daleko jak życzyły sobie władze, zwykle panowie w kapturach. 

17. Hiszpańskie buty

Narzędzie tortur w formie imadła zamkniętego w drewnianym lub metalowym pudełku. Kiedy dokręcano śrubę, miażdżyła stopę. Buty mogły też zawierać kolce. Popularność zdobyły dzięki prostocie, nie wymagającej większych kwalifikacji kata.W innej wersji tortury polegały na wkładaniu nogi ofiary do metalowego buta (najczęściej coś na wzór pantofla) i podgrzewaniu go.

16. Łamanie na kole

Wygląda niepozornie, ot zwykłe koło, prawdopodobnie mając do wyboru ukarania, to ze wszystkich powyższych wolałbyś wybrać właśnie to. 
Jeśli porównamy częstotliwość używania, właśnie koło było drugim po wieszaniu najpopularniejszym sposobem dokonywania egzekucji w średniowiecznych Niemczech. 
Najpierw ofiara, zwykle naga, zostawała przywiązana do ziemi z rozciągniętymi kończynami.  Pod każdy staw podkładany był drewniany klocek - kostki, kolana, nadgarstki, łokcie, biodra, ramiona. Kat jeździł później po nich ogromnym i dociążonym żelazem kołem. 
Istniały dwie wersje tortury:
1) łamanie od dołu do góry, kat zaczynał od kostek i przesuwał się do góry sprawiając ofierze  wielkie cierpienia.
2)  od góry do dołu,  to była forma okazania łaski, bo ofiara umierała od razu.
Czasem zmasakrowaną, ale jeszcze żywą ofiarę zostawiano na pastwę losu, robaków, padlinożerców i spragnionych ciekawości gapiów.

15. Kocia łapka

Pod tą milusią i uroczą nazwą ukrywa się nic innego  jak rodzaj poręcznych grabi używanych do powolnego zdzierania ciała z ofiary, począwszy od skóry aż do samych kości. 

14. Stół do rozciągania

Dłonie przyczepione z jednej strony stołu, nogi z drugiej umocowane do mechanizmu naciągającego. Reszta jasna i logiczna.

13. Ćwiartowanie końmi

To stół do rozciągania w wersji hard. Zarezerwowane tylko dla morderców i tych, którzy próbowali zamordować szlachtę lub rodzinę królewską.
Każda kończyna była przywiązywana do innego konia i jednocześnie 4 konie były popędzane batem. 
Ulubiony sport tłumu.

12. Gruszka

Bardzo przemyślne urządzenie podobne nieco w działaniu do korkociągu, ale odwróconego - kręcenie śrubą powodował że jego końcówka wkładana w naturalne otwory ciała rozszerzała się z wielką siłą. Miała wersję sprężynową podobną w działaniu do parasola.
Gruszki doustne stosowane wobec osób posądzanych o bluźnierstwo, albo po prostu w celu uciszenia katowanego.
Gruszki dopochwowe stosowano wobec kobiet oskarżanych o stosunki płciowe z szatanem lub osobami, które były jego uczniami. Gruszki doodbytnicze przeznaczone były dla homoseksualistów oraz winnych zbrodni sodomii.

11. Oczyszczanie duszy

W wielu europejskich krajach katolicki, a potem także ewangelicki kler wierzył, że splamiona grzechem dusza potępionej osoby może zostać oczyszczona, jeśli sądzony napije się wrzącej wody, zje rozżarzone węgle, albo oba naraz. Możesz myśleć o niej, jako o torturze rozgrzewce, czy grze wstępnej przed prawdziwym przesłuchaniem.

10. Wisząca klatka

Przedstawiona obok ofiara była jedną z tych, którym się poszczęściło, bo zwykle zajmujący klatkę byli kompletnie nadzy i wystawieni na ekstremalnie ciepłe lub zimne warunki pogodowe. Większość z więźniów umieszczano w nich po całej serii strasznych tortur i zostawiano w klatce, aż umarli z wycieńczenia, co mogło trwać jeszcze wiele dni.

9. Zgniatacz głowy

Urządzenie powszechnie stosowane do przesłuchań. Głowa wstawiona w takie imadło nie miała żadnych szans i powoli była "kompresowana" do swojej płaskiej wersji. Zęby implodowały w dziąsła i roztrzaskiwały szczęki. Potem wypadały oczy, a mózg wypływał uszami. 

8. Palenie na stosie

Pełniło w średniowieczu rolę podobną, do tej którą dzisiaj mają wszystkie teleturniej i programy rozrywkowe. Wielkie show oglądane przez tysiące osób, niezwykłe efekty, niezapomniane wrażenia. Z tą różnicą, że sędziami by członkowie Wielkiej Inkwizycji, a występ był jednorazowy. Ulubiona forma egzekucji dla kobiet oskarżonych o stosowanie czarnej magii. Kler wierzył, że dopiero ogień jest w stanie całkowicie oczyścić świat ze złego ducha czarownicy oraz uniemożliwia "zarażenie" złym duchem niewinnych dusz. No tak, z takim argumentem, to faktycznie palenie ma sens. 

7. Kołyska Judasza

Ofiara zawieszona w uprzęży pod sufitem, była powoli opuszczana kroczem na pokrytą metalem, ostrą piramidę. Jeśli miał taki kaprys, kat mógł też zrzucać ofiarę z wielką szybkością w dół.

6. Kołyska

Alternatywna wersja kołyski Judasza, tutaj przesłuchiwanego po prostu dociążano, dokładając do nóg  kolejne kilogramy.

5. Żelazna dziewica

Oto najstarszy zachowany fragment opisu żelaznej dziewicy (iron maiden) z 14 sierpnia 1515: 
"Fałszerz monet został umieszczony w środku, a drzwi zaczęły się zamykać powoli, tak że każdy ze szpikulców penetrował jego ramiona i nogi w kilkunastu miejscach, i jego pęcherz, i jego brzuch i klatkę piersiową, i jego członka, i jego oczy i pośladki, ale nie tak bardzo żeby go zabić. Pozostał tam zamknięty przez dwa, czyniąc lamet wielki przez dwa dni, po których zmarł."

4. Krzesło przesłuchań

Żelazny fotel był nie tylko pokryty setkami szpikulców, ale miał też ukryty z tyłu piecyk, rodzaj kozy, która podgrzewała siedzenie do wysokich temperatur. 

3. Nabicie na pal

Narzędziem kary był przygotowany wcześniej pal – zaostrzony z jednej strony drewniany słup. Nogi leżącego na ziemi skazańca kat wiązał sznurami lub powrozami do pary koni lub wołów, a pal kładł między nogami skazanego. Gdy zwierzęta zaczynały iść, ciągnęły ze sobą skazańca. Pal wbijał się w odbyt człowieka i pogrążał się dalej, ale nie dopuszczano do tego, by przebił go całkowicie. Następnie kat odwiązywał zwierzęta, a słup z nabitym człowiekiem stawiano pionowo. Pod wpływem ciężaru ciała pal pogrążał się coraz głębiej, przebijając powoli wnętrzności. Skazaniec konał przez długi czas, zależnie od wytrzymałości organizmu i stopnia uszkodzenia organów wewnętrznych, trwać to mogło nawet 3 dni. Krzywo wbity pal znacznie przedłużał cierpienia skazańca. Czasami, dla zaostrzenia kary, skazańca po nabiciu na pal smarowano łatwopalną substancją i podpalano.Szczególne upodobanie do tego rodzaju egzekucji przypisywano Vladowi III Tepeszowi, którego przydomek oznacza właśnie "Palownik", znany jako Hrabia Dracula.

2. Piła

Piła przedstawią najbardziej mroczną stronę ludzkiej pomysłowości. 
Idea wzięła się stąd, że kiedy ofiara została powieszona głową w dół, większość krwi spływa do głowy. To ważna część procesu ponieważ podczas, gdy kat piłował krocze skazanego, cała krew w głowie sprawiała, że ofiara nie zemdlała jak normalnie dzieje się pod wpływem tak ogromnego bólu . Zazwyczaj piła docierała do pępka zanim tracił świadomość, czasem aż do splotu słonecznego.

1. Waterboarding- tortura wodna

To jest jedyna średniowieczna tortura stosowana przez dziś. Była pierwszym etapem tortur stosowanych przez hiszpańską Inkwizycję. Wlewano wodę w otwarte usta oskarżonej osoby, wcześniej przywiązując ją do drabiny z głową pochyloną w dół, wkładając jej do ust lniane płótno, by nie mogła wypluwać. Dzięki subtelności swojej odmiany jest używana przez Amerykanów i dzisiaj w celu zmiękczania podejrzanych o współpracę z Al-Kaidą. A subtelność jej polega na tym, że prawie nie zostawia śladów fizycznych, za to psychika siada w kilkanaście sekund.  


KREATYWNI BYLI W TYM ŚREDNIOWIECZU, NIE MA CO!

źródło:http://joemonster.org